6 paź 2018

Od Robina CD Akemi "Nie patrz tak na mnie"


Dostałem doła, sam nie wiedziałem co ze sobą począć. Mam wyjść czy zostać? Wszystkie myśli wędrują w stronę przeszłości i tego co działo się jakiś czas temu bądź dalej. 
Patrząc na Akemi wiedziałem dwie rzeczy.. 
Po pierwsze, że się z nią kochałem, a po drugie, że Robin jej nienawidzi.
Co ja mam zrobić? Ona mi się cholernie podoba, wiadomo ten drugi dureń ma swój gust, ale jakoś nie mogę tego tak zostawić.
Młoda kobieta oczekiwała ode mnie jakiejś odpowiedzi, a ja sam nie wiedziałem co mam mówić, od czego zacząć. Wszystko to krążyło gdzieś w przestrzeni mych myśli.
Gdy minęło, cóż.. trochę czasu zacząłem mówić niepewnie.
- Tych blizn nie odziedziczyłem po złapanym wampirze. Mam je od jednego z byłych ludzi rady. Przywlekliśmy pewnego dnia człowieka, człowieka chorego, Robin zrobił to specjalnie, ja nie chciałem mieć z tym nic wspólnego, ale on się uparł. 
Zamieniliśmy się miejscami, a raczej to Robin stwierdził, że ja mam się pokazać, bo on jest zmęczony. Prawda była taka, że doskonale wiedział, że oberwie za to, a nie chciał pokaleczyć siebie. 
Stałem się po prostu ofiarą, ofiarą, której nikt nie wierzył. Wszystko zostało zrzucone na mnie, to ja chciałem wszystkich zabić, to ja ukradłem truciznę i inne bajki tego typu. Robin i może wygląda lepiej, ale ma mózg pięciolatka, który chce się tylko popisywać.
Poza tym, nie wiem czy to dobry pomysł abym tutaj przebywał, nie chcę znów oberwać.. - westchnąłem ciężko i patrzyłem na nią wyczekująco. 
- Współczuję - powiedziała cicho - Seven, wiesz, że możesz tutaj przebywać ile chcesz, ja cię nie wyganiam, szczególnie nie w takim stanie.
- Jakim? Kilka nowych blizn nikomu jeszcze nie zaszkodziło - powiedziałem z lekkim uśmiechem i mocnym bólem głowy.

Chciałem wstać i iść sobie, ale dopadły mnie mocne zawroty głowy więc wróciłem do pozycji siedzącej, przy okazji nachylając się i łapiąc za głowę. Kurwa, dlaczego to ja mam zawsze pecha. 
- Wszystko w porządku? - zapytała łagodnie.
- Nic nie jest w porządku - oparłem się wygodnie patrząc w ścianę. 
Mój organizm potrzebował odpoczynku, ale bałem się. Jestem tchórzem. 
Nie chcę aby Robin zrobił jej krzywdę.
- Akemi, ja na prawdę muszę iść.. - powiedziałem patrząc na nią.
- Gdzie pójdziesz? Do projektu nie wejdziesz...
Fakt, cholera, nie pomyślałem o tym. Jestem idiotą.
- Zostań tutaj, ja sobie z nim poradzę jeśli się pojawi i radzę ci się przespać.
- Mamoo, ale ja nie chcę - lekko się uśmiechnąłem.
- Nie dyskutuj, ja muszę załatwić kilka spraw, a ty możesz odpocząć.
Nie miałem już sił się kłócić, byłem strasznie osłabiony więc położyłem się na kanapie i obserwowałem jak dziewczyna opuszcza pomieszczenie. Nie mam pojęcia co ona robiła, gdyś usnąłem.
*
Chciałbym wiedzieć co mi się śniło i jakim prawem znalazłem się pod muszlą klozetową. Malowałem cudne obrazy krwią, czuje się strasznie, jak by czegoś mi brakowało, czegoś ważnego, ważnej części mnie. 
Gdy skończyłem me dzieła, niczym Picasso wyszedłem z jej mieszkania i udałem się w jedno miejsce, które było mi znane, jeśli chodzi o przebywanie tego osobnika. Był to lekarz, który dokładniej nazywał się Soren, musiałem do niego iść, bo mój stan jest kiepski, a czuje się jak by mnie coś zjadło i wypluło. 
Dotarłem tam w ostatnim momencie, gdyż owy facet się zbierał. 
- Zaczekaj chwilę! - krzyknąłem za nim, a ten się odwrócił. 
- Seven, co ci się stało? - popatrzył na mnie zamyślony.
- Robin.. jak zawsze to on.. weź mi pomóż puki go nie ma..
- Postaram się.
Wytłumaczyłem mu całą sytuacje, a ten wszystko notował w swoim notesie, miałem wrażenie, że zaraz zejdę nim on coś zrobi, ale się pomyliłem. Byłem osłabiony z powodu braku krwi, nie piłem dawno, przez tego jebanego ciecia. Przy okazji, Soren stwierdził, że na razie Robin odszedł, może to potrwać od dwóch tygodni tym razem. 
Tak tym razem, zdarzały się już takie rzeczy ale one były kilku godzinne, bądź dniowe, ale przez to nie wiedziałem co mam ze sobą robić.
- Odpocznij gdzieś, wiem, że na projekt cię nie wpuszczą ale znajdź sobie jakieś miejsce... - to były ostatnie słowa Sorena nim się teleportował.
Ruszyłem do domu Akemi, przy okazji polując na jakąś łatwą ofiarę. Cóż nie będę przecież tutaj głodował.
Gdy już dotarłem do celu czułem, że jestem rozpalony, organizm szaleje, ale to już norma kiedy Robin wybiera się na wakacje. 
- Gdzie ty byłeś? - na wejściu spotkał mnie jej lodowaty wzrok.
- Musiałem załatwić kilka spraw, proszę daj mi spać dalej, przynajmniej jeszcze teraz... - wyminąłem ją i położyłem się na kanapie. Nie mogłem zasnąć przez co patrzyłem się w sufit, starając się odpowiadać na wszelkie pytania dziewczyny. 
- Nie boisz się już, że Robin wyjdzie?
- Nie, aktualnie nie, gdyż stwierdził, że ma mnie dość... chyba, przynajmniej na ten moment. 
Opowiedziałem jej o tym po czym poprosiłem o koc, gdyż wkurza mnie ta gorączka. 
Jestem jak dziecko, dziecko, które się pogubiło i potrzebuje drogowskazu..
Leżałem przykryty i patrzyłem na dziewczynę, która zaczęła wypytywać mnie dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz