29 wrz 2018

Od Akemi do Robina CD „Nie patrz tak na mnie” +18


Tak... Szybciej... Błagam. - wydobyło się z moich ust.
Zrobił to, o co prosiłam. I zrobił to idealnie. Nie tylko poruszał się we mnie tak, jak nikt wcześniej, czym doprowadzał mnie co chwilę do nieziemskiej rozkoszy, ale dotykał mnie tak, jakby wiedział, które punkty mojego ciała są najbardziej wrażliwe. Jezu, w łóżku Seven był boski. I, jak mniemam, w przedbiegach wygrywał w tej kategorii z Robinem.
Po jakimś czasie doszłam razem z nim. Od dawna nie miałam tak nieziemskiego seksu. Patrzyłam na niego i w głowie miałam myśl, że nie chciałam, by mnie teraz zostawiał.
Jesteś taka cudowna... - mruknął, gdy wysunął się ze mnie. Czułam, jak gładzi mnie po policzku i zarumieniłam się. Matko, do jakiego stanu on mnie doprowadza, zganiłam się w myślach. Otwarłam oczy, żeby na niego popatrzeć, ale wystraszyła mnie jego mina.
Teraz cię przepraszam na chwilę... Ale... Ale Seven musi stąd wypierdalać w podskokach – powiedział na wpół Seven, na wpół Robin.
Potem zobaczyłam tylko, jak szybko wciągnął ubrania i wybiegł z mieszkania. Zszokowana i zmartwiona, zaczęłam za nim krzyczeć. Prosiłam, momentami wręcz błagałam, by wrócił. Żeby wszedł do mieszkania. Nie byłam pewna, co się stało, ale z jego oczu udało mi się wyczytać jedynie tyle, że Robin nie pochwalał tego, co wydarzyło się pomiędzy mną a Sevenem. Ba, wręcz był wkurwiony. I to mocno. Nie chciałam zostawić tak Sevena, więc czym prędzej wstałam i ubrałam swoje rzeczy. Wzięłam klucze od mieszkania i wybiegłam w miasto.
Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie oni mogli pobiec, więc zaczęłam od miejsc najbliżej mojego domu. Przechodziłam przez wszystkie zakątki, zajrzałam w każde miejsce, które nie było widoczne dla przechodniów, zajrzałam we wszystkie zakamarki, niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Nigdzie ich nie było. Byłam bezsilna. Spędziłam dwie godziny na bezmyślnym szukaniu chłopaków, bo kompletnie nie miałam pojęcia, gdzie mogą być. Do głowy przychodził mi już tylko jeden pomysł – park, w którym się poznaliśmy. Czym prędzej tam pobiegłam.
Gdy dotarłam na miejsce, zaczęłam bacznie się rozglądać. Po kilkunastu, może kilkudziesięciu minutach, w końcu go znalazłam. Leżał na trawie... Podbiegłam bliżej i wtedy to zobaczyłam... Te blizny na jego twarzy... Od prawego policzka po lewą stronę twarzy, na szyi... To dlatego nosił maseczkę. Jenak nie to mnie najbardziej przeraziło. Stan, w jakim go znalazłam, był opłakany... Miał rozwaloną twarz, jakby ktoś uderzał nią o coś wielokrotnie, nie mówiąc o rozwalonym łuku brwiowym, był cały mokry i wyglądał, jakby nie oddychał. Sprawdziłam puls. Był, na całe szczęście. Matko, co tu się musiało dziać?

27 wrz 2018

Od Robina Cd Akemi "Nie patrz tak na mnie" +18


Nie mogłem wytrzymać, musiałem ją pocałować, choć na chwilkę przymknąć jej te piękne usta.
Uśmiechnąłem się lekko, choć ona tego nie widziała, ale to dobrze, gdyż moja twarz nie należy do pięknych. Owszem mam ładne oczy, przynajmniej tak kiedyś słyszałem, ale gdy ktoś zdejmuje mi maskę, czuje się nagi i przygnębiony, gdyż wiem, jak to wszystko wygląda. Ciesze się z tego względu, że ona miała zamknięte oczy, gdyż nie widziała mego paskudnego ryja.
- Znalezienie ciebie nie stanowiło dużego wyzwania. Masz specyficzne perfumy, a w pobliżu nikogo innego nie ma. - po tych słowach chwyciłem za sznureczki z tyłu głowy i zaciągnąłem je mocniej, gdyż nie chciałem, aby spadła mi maska.
- Poza tym, jesteś śliczna, więc dlaczego miałbym nie przychodzić do ciebie? - wiem, że w moich oczach widać rozbawienie, co nie jest dobre, ale nie mogę inaczej.
- Co ty w ogóle mówisz? Mam najpopularniejsze perfumy, jakie istnieją.
- Wiesz, są damskie, to za specyficzność mi wystarczy.
Akemi zaśmiała się cicho, na moje stwierdzenie, że jest śliczna.
- Seven jesteś niezłym kłamcą, ale cóż, coś czuje, że masz nieco inne zamiary.
Ja bez większego zastanowienia chwyciłem ją w pasie i patrzyłem jej w te cudne oczy. - znasz mnie za dobrze.. a to źle.
- Co ty kombinujesz Seven? - mruknęła uroczo, zarzucając mi ręce na kark.
- Jestem wiecznym kombinatorem - rzekłem cicho i skierowałem się w stronę kanapy, po czym położyłem na niej dziewczynę, a następnie powędrowałem dłońmi pod jej koszulę, aby dotknąć jej brzucha. - jak zamkniesz oczy, a nie będziesz żałować..
- Zostaw mnie, pogrzało cię, nie zgodzę się tak szybko na to - bez ostrzeżenia walnęła mi z liścia.
- Ał.. bądź grzeczna co? - przejechałem jej palcami po żebrach, po czym wróciłem na jej brzuch.
- Seven - zaśmiała się, co znaczyło, że albo ją rozbawiłem, albo połaskotałem. - Z resztą co ty mi możesz zrobić.
- Czyli chcesz się jednak o tym przekonać - mruknąłem, zjeżdżając twarzą do jej brzucha.
Po chwili poczułem, jak sznureczki od maski się poluzowują - zostaw, nie dotykaj tego - warknąłem wkurzony.

25 wrz 2018

Od Soren'a CD Yagen'a "Specjalny przypadek"


Widząc zdziwioną minę Yagena, mój wzrok powędrował za nim, chciałem się dowiedzieć, co znajduje się w kopercie, a przy okazji gapić się bezczelnie na wyspanego i promiennego.. em, zaraz.. może nie promiennego, bo się spóźnił, mężczyznę.
Wlepiając w niego me oczy, zacząłem odczuwać głód.
Odchyliłem się na krześle i przejechałem językiem po kłach, po czym chwyciłem się dłonią krawędzi biurka.
Cóż mój instynkt zaczyna szaleć, Yagen najwidoczniej nie był zachwycony po przeczytaniu listu, gdyż jego krew zaczęła płynąć szybciej, przez co wzmacniał on moje łaknienie.
Gdy ten odwrócił się w moją stronę, usłyszałem zdanie z jego ust.
- Idziesz jutro ze mną w teren..
Że przepraszam, kurwa co? Gdzie ja idę?
Teren zazwyczaj oznacza wielu rannych, krew. Tak to będzie mieszanka wybuchowa, ja, mój instynkt i duża ilość czerwonej cieczy. Na samą myśl cieknie mi ślinka.
Gdy ten chciał wrócić na zaplecze, usłyszałem tylko ciche słowo, ale musiałem zniknąć, bo Yagen by dobrze nie skończył.
Teleportowałem się na jakieś totalne wypizdowie. Nawet nie wiem czyj to teren, ale po prostu musiałem coś zjeść, a jak na razie krwisty stek mnie nie przekonał, a tym bardziej krew zwierzęca.
Nie myśląc długo, zaatakowałem jakiegoś przechodnia, niestety on jak na złość musiał się wiercić, kręcić i krzyczeć, choć jego krzyki nie trwały zbyt długo. Skręciwszy mu kark, umilkł, a ja w spokoju mogłem się napić. Gdy już zaspokoiłem głód, spojrzałem na siebie i zobaczyłem, że mam koszulkę we krwi, co mnie lekko podirytowało. Nienawidzę tych, co się kręcą. Oblizałem kły po uczcie, a następnie przeniosłem się do swojego pokoju. Muszę się przebrać, bo nie mam zamiaru wyglądać, jak bym zjadł pół wioski. Fakt, jedną rzecz stwierdzę od razu. Ten człowiek nie miał mojej ulubionej grupy krwi, ale wole to niż skrzywdzić przez głupi instynkt Yagena.