2 lis 2018

Od Robina CD Akemi "Nie patrz tak na mnie"


Siedząc tak wtulonym i słysząc jej pytania, przeszły mnie ciarki, nie lubię o tym opowiadać, każdy mi wtedy mówił, że coś tu nie gra, ja po prostu tego nie posłuchałem i skończyło się jak zwykle. 
Po głębszym zastanowieniu się jak to wytłumaczyć zacząłem mówić. 
- Robin to demon - powiedziałem to na tyle cicho, że sam nie byłem przekonany czy to usłyszała.
- Gdy miałem z siedem lat i byłem jeszcze normalnym człowiekiem, gardziłem wampirami, nienawidziłem ich za to co zrobili mojemu ojcu, który zginął. Chciałem aby te stworzenia wyniosły się jak najdalej. 
Gdy byłem trochę starszy, z kolegami stwierdziliśmy, że pobawimy się tablicą ochu.. ochujała czy jak to tam się zwie, my w dzieciństwie tak na to mówiliśmy. 
Chciałem przywołać ducha mojego ojca, wszystko szło dobrze, znaczy tak myśleliśmy. Zapytałem o imię aby się upewnić czy to mój ojciec, okazało się, że demon napisał to samo imię, więc ja jako mały debil ucieszyłem się i zacząłem pytać, przy okazji nie wiedziałem, że otworzyłem wrota do naszego świata. 
Po kilku dniach, byłem smętny, osowiały, ale gdy ktoś chciał mi przywalić w szkole ja waliłem dużo mocniej, gdyż demon już we mnie siedział. Później dałem się ugryźć, zostałem wampirem i tak jest do teraz. Robin, po prostu zawładnął wszystkim. Sam się pogubiłem czy on siedzi we mnie czy ja w nim - westchnąłem ciężko, opierając czoło o jej kark. Nazywam się Cortez.. nie pamiętam już nawet swojego nazwiska, a Siódemką zostałem gdy mnie ugryziono, byłem siódmym z kolei.. - wyszeptałem. 
Siedząc tak, poczułem się trochę lepiej, choć nie wiem dlaczego jej to wszystko mówiłem. Jestem idiotą.


Wiedziałem, że gorączka spada, ale dzieje się to bardzo powoli, przez co byłem osłabiony i najchętniej leżałbym cały dzień. Niestety, nie potrafię tak. Mnie musi być wszędzie pełno, nie umiem usiedzieć na miejscu, ale czuję, że jak wstanę to padnę. 
- Jedyną częścią jaką mi brakuje jest Robin, za bardzo się już do niego przyzwyczaiłem przez te lata. - mówiąc to  zabrałem ręce z jej ciała, aby się położyć. Byłem wyczerpany a za razem, najchętniej poszedłbym biegać. 
Eh moje głupie pomysły. 
Kładąc się już pod koc, poczułem na dłoni jej dłoń. 
- To wszystko.. co mówiłeś, jest jakieś dziwne. Pomieszane. 
- Wiem Akemi, wiem to doskonale, dlatego nie lubię o tym rozmawiać, ale proszę cię o jedno. Zostaw mnie teraz samego, chce po prostu wypocząć. 
Dziewczyna tylko skinęła głową i poszła w swoim kierunku, choć doskonale wiedziałem, że jest w domu. 
Ja za to odwróciłem się na drugi bok i starałem się nie myśleć o tym wszystkim co było kiedyś. Nie ma to najmniejszego sensu. 
Przez dobre pół godziny rozmyśleń przymknąłem oczy i zasnąłem, ale nie na długo. 
*
Budząc się, już bez tej śmiesznej gorączki ruszyłem w stronę kuchni i wyjąłem z lodówki dawkę krwi. Nareszcie coś co nie ma futra.. 
Zabrałem szklankę z suszarki i usiadłem przy stole, nalewając do owego naczynia czerwoną ciecz. 
Zapach był intensywny, co oznaczało świeżą krew doskonałej jakości. 
Zdjąłem maskę i opierając się na dłoni zamieszałem krwią a następnie zbliżyłem szklankę do ust. Napój był pyszny, tak cholernie nie chciałem go kończyć, że piłem na raty. 
Zagapiłem się w szklankę i znów zacząłem uciekać myślami w jakieś chore strony, ale ma szczęście ocknąłem się z tego transu słysząc Akemi. 
- Dlaczego nie odpoczywasz? 
W odpowiedzi uniosłem szklankę z krwią i popatrzyłem na nią, choć wiem, że mój wzrok wyglądał jak by ktoś skopał psa, a ten pies prosiłby o litość. 
Czułem jej wzrok na sobie i doskonale wiedziałem, że czyta mi w umyśle, ale to ignorowałem, co jedynie może jeszcze stamtąd wygrzebać, to jakieś dzikie tajemnice, jak np, że lubię nosić bokserki w misie czy owce.
- I co tam ciekawego wyczytałaś? - zapytałem lekko się uśmiechając, gdzie mogła ten uśmiech zobaczyć. 
- Ja..? Masz interesujący styl jeśli chodzi o bokserki, jak nie owce misie to jakieś Ameryki czy inne duperele z filmów - lekko się zaczerwieniła. 
- A w tobie buzuje krew po tych słowach, i to widzę doskonale. 
- Se..Co.. Nawet już nie wiem jak się do ciebie mam zwracać - zwiesiła lekko głowę. 
Ja w tym czasie wstałem od stołu i podszedłem do niej biorąc ją szybko na ręce, chciałem to zrobić jak najszybciej, aby nie zaczęła protestować. Posadziłem ją na stole a następnie sam oparłem się rękoma o blat i zbliżyłem się do niej, a ta się odchyliła. 
- Boisz się? - zapytałem zaciekawiony widząc ją w takim stanie. 
- N.. nie boje, oszalałeś chyba - zauważyłem na jej twarzy cień uśmiechu i wtedy ją pocałowałem, nie był to długi pocałunek, ale wystarczający. Ona po prostu, za długo już się patrzyła na moją szpetną mordę. 
Zgarniając z blatu szklankę i maseczkę oparłem się o futrynę i czekałem na to co zrobi. 
- Chcesz może trochę? - zamieszałem krwią i czekałem na to co ona zrobi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz