25 wrz 2018

Od Soren'a CD Yagen'a "Specjalny przypadek"


Widząc zdziwioną minę Yagena, mój wzrok powędrował za nim, chciałem się dowiedzieć, co znajduje się w kopercie, a przy okazji gapić się bezczelnie na wyspanego i promiennego.. em, zaraz.. może nie promiennego, bo się spóźnił, mężczyznę.
Wlepiając w niego me oczy, zacząłem odczuwać głód.
Odchyliłem się na krześle i przejechałem językiem po kłach, po czym chwyciłem się dłonią krawędzi biurka.
Cóż mój instynkt zaczyna szaleć, Yagen najwidoczniej nie był zachwycony po przeczytaniu listu, gdyż jego krew zaczęła płynąć szybciej, przez co wzmacniał on moje łaknienie.
Gdy ten odwrócił się w moją stronę, usłyszałem zdanie z jego ust.
- Idziesz jutro ze mną w teren..
Że przepraszam, kurwa co? Gdzie ja idę?
Teren zazwyczaj oznacza wielu rannych, krew. Tak to będzie mieszanka wybuchowa, ja, mój instynkt i duża ilość czerwonej cieczy. Na samą myśl cieknie mi ślinka.
Gdy ten chciał wrócić na zaplecze, usłyszałem tylko ciche słowo, ale musiałem zniknąć, bo Yagen by dobrze nie skończył.
Teleportowałem się na jakieś totalne wypizdowie. Nawet nie wiem czyj to teren, ale po prostu musiałem coś zjeść, a jak na razie krwisty stek mnie nie przekonał, a tym bardziej krew zwierzęca.
Nie myśląc długo, zaatakowałem jakiegoś przechodnia, niestety on jak na złość musiał się wiercić, kręcić i krzyczeć, choć jego krzyki nie trwały zbyt długo. Skręciwszy mu kark, umilkł, a ja w spokoju mogłem się napić. Gdy już zaspokoiłem głód, spojrzałem na siebie i zobaczyłem, że mam koszulkę we krwi, co mnie lekko podirytowało. Nienawidzę tych, co się kręcą. Oblizałem kły po uczcie, a następnie przeniosłem się do swojego pokoju. Muszę się przebrać, bo nie mam zamiaru wyglądać, jak bym zjadł pół wioski. Fakt, jedną rzecz stwierdzę od razu. Ten człowiek nie miał mojej ulubionej grupy krwi, ale wole to niż skrzywdzić przez głupi instynkt Yagena.

Pozbyłem się koszulki i wrzuciłem ją od razu do pralki. Nie powiem, że nie, ale pranie i tak muszę zrobić, więc włączyłem urządzenie, po czym wróciłem do pomieszczenia z szafą i wybrałem inną koszulkę, a następnie ruszyłem powoli do gabinetu. Nie minęło dużo czasu, a znalazłem się u celu.
Poczułem na sobie wzrok mężczyzny stojącego za mną, fakt czułem krew.. dość dobrą grupę, ale byłem syty, więc nawet na to nie zareagowałem.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem go, gdyż on przyszedł do Yagena.
Ja nie zajmuje się ludźmi.. przynajmniej tak stwierdził mężczyzna, z którym pracuje.
Zająłem swoje miejsce i zacząłem zastanawiać się, co jest ze mną nie tak, pomijając fakt, bycia wampirem.
Potrafię być wtedy, ale zazwyczaj jestem dość miły, no, chyba że kogoś jem.
Jestem uparty, zadzierający z tymi, co nie trzeba.. w sumie jak na faceta przystało.
Wzdychając ciężko, stwierdziłem, że napiłbym się czegoś, ale to po pracy.
Mój organizm trochę z to zapłaci, ale szklaneczka dobrej whisky jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
*
Zostawiając kitel w gabinecie, ruszyłem w swoją stronę, ale usłyszałem głos za sobą.
- Mam nadzieje, że nie będę miał z tobą jutro problemów..
- Jeśli będzie trochę krwi, to możesz mieć.. choć hmm, możesz mieć je niedługo, głodny się robię.
- Nawet nie próbuj!
- Idziesz na jakiegoś drinka? Whisky, wino, czy herbata - zapytałem prosto z mostu, czekając na jego odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz