28 maj 2018

Od Juuzou do Chuuyi "Krwawa nić"

Już od samego rana skakałem sobie po pokoju, nucąc pod nosem piosenkę bez większego sensu. Z łazienki podszedłem do lusterka, układając swoje białe włosy i wpinając we włosy czerwone spinki. Uderzałem stopą w czerwonych kapciach o ziemię, uśmiechając się sam do siebie. Potem obróciłem się wokół własnej osi, nie zwracając uwagi na nieco pokręcone szelki. Zaśmiałem się, biorąc do ręki igłę i czerwoną nić. Wbiłem po chwili ostry przedmiot w skórę, robiąc sobie kolejny szew.
-Padaj, deszczu, padaj... Pozwól mi zobaczyć sen, ze szczenięcych lat...~ Radość dawaj, kiedy spieniałeś się na piasku hen...~ Kiedy letni gorąc, walczył z chłodem odżywczym... Po liściach bębniąc, kąpiąc pola w błękicie czystym...~ Walle, Regen, walle nieder...~ -nuciłem żwawą piosenkę, szyjąc na swojej skórze.
Po chwili nucąc tylko melodię, przegryzłem nić i gotowy do dzisiejszego dnia wyszedłem na korytarz placówki z nieco poważnym wyrazem twarzy. Kiedy spadł mi jednak od marszu ze stopy kapciuszek, zaśmiałem się.
-Juuzou-kun! Zgubiłeś kapcia!-powiedziałem do siebie, po czym nałożyłem go z powrotem na stopę.-Hai, hai. Pamiętam, Juuzou-kun. Juuzou nigdy nie zapomina, Rei-chan.-pokiwałem głową.
Ruszyłem dalej przed siebie, nie zwracając uwagi na spojrzenia, jakie były na mnie skierowane. Chyba uważali mnie za dziwnego. Oj tam! To tylko Juuzou-kun! On zawsze jest tutaj i mnie poucza. Ale co ja bym bez niego zrobił!? Wkroczyłem do gabinetu, gdzie siedział doktorek, jaki miał mi dzisiaj zrobić badanie krwi.
-Ohayoo! Juuzou Suzuya kłania się nisko!-krzyknąłem, przykładając dłoń do czoła i salutując.
Usiadłem na kręcącym się krześle i zacząłem obracać się z radością. Spojrzałem ciekawy w sufit, pokazując język. Kiedy nagle starszy doktorek mnie zatrzymał i spojrzał na mnie spod tych swoich okularów. Jaki groźny lekarzunio! Nie ładnie chyba straszyć pacjentów! Moja w tym ręka, aby potem cierpiał, za straszenie Juuzou-kun! Mężczyzna po przygotowaniu mnie, wbił mi w żyłę igłę i zaczął pobierać krew. Machałem nogami i bawiłem się swoimi kapciami.
-Nie ładnie, Juuzou-kun. Znowu zgubisz kapcia...-rzekłem.-Masz rację, Juuzou-kun. Nie będę.
W tym momencie moje stopy znowu stanęły na ziemi, a przerażony doktor spojrzał na mnie. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, po czym zacząłem nucić znowu pod noskiem.
-Walle, Regen, walle nieder...-zanuciłem, a następnie tylko melodyjnie nuciłem, kiwając głową w rytm.
Po pobraniu krwi, lekarz kazał mi czekać tam, gdzie siedziałem. No, ale co bym siedział... Kiedy tylko zostałem sam, wstałem, kręcąc się po gabinecie. Zaglądałem radośnie w półki, rzucałem niepotrzebnymi moim zdaniem papierami, po czym wskoczyłem na biurko doktorka, kucając na nim i rozgrzebując dokumenty. Kiedy zaczął ktoś się zbliżać, wróciłem na miejsce, znowu bawiąc się kapciem. Do pokoju wszedł lekarz z moimi wynikami, ale chyba był zaskoczony, jaki był tutaj syf. Uśmiechnąłem się uroczo.
-Jakie wyniki, doktorku?-zapytałem radośnie.
Wkurzony lekarz poprawił palcem wskazującym swoje okulary, po czym westchnął bezsilnie. Nie poddawaj się doktorze! Jeszcze muszę ciebie kiedyś zabić!
-Masz krew grupy A. Twój żywioł więc to ogień. Idź z wynikami do instruktora. Zobaczymy, co będzie miał do powiedzenia. Elliot O'Kelly. Kieruj się do niego, młody Suzuyo.-rzekł.
Radośnie pochwyciłem kartkę i podskakując na korytarzu ruszyłem do wcześniej wspomnianego przez lekarza instruktora. Tyle zamieszania... Dajcie mi po prostu fajną broń, a wam od tak udowodnię, że jestem idealnym władcą tego czegoś! Zaśmiałem się, a potem rozejrzałem się wokół siebie. Jak pusto. Ludzie, wampiry! Co mnie ominęło, żeście tak pouciekali!
---
Po oddaniu odpowiednich dokumentów dla Elliotka, ruszyłem, aby się przejść po korytarzach i pobudzić we wszystkich napotkanych nieco strachu. Ale tutaj jest śmiesznie! Widząc kogoś przed sobą, podbiegłem do niego, wsadzając mu palec między żebra. Zaśmiałem się radośnie, po czym spojrzałem na tą osobę z poważnym wyrazem twarzy.
-Boisz się, Juuzou... Juuzou.... Czuje...-powiedziałem, zniżając głos.
Mężczyzna nieco zbielał, widząc chyba mój uśmiech psychola. Uciekł? Tak szybko? A chciałem się pobawić! Nagle usłyszałem, jak ktoś idzie za mną. Odchyliłem głowę do tyłu. Jedną dłoń ułożyłem w w widełki i zaśmiałem się cicho do siebie.

-Juuzou widzi ciebiee....-powiedziałem.-Miło mi cię poznać! Juuzou Suzuya jestem!
Chłopak miał czapkę na głowie i ubrany był tak jak każdy inny. Dziwni są. Po co tak dbają o wygląd? Nie lepiej ubrać coś wygodnego? Takie szelki miło się nosi, a na dodatek nie trzeba na okrągło podciągać spodni. Dlaczego ci ludzie są tacy głupi? Juuzou-kun? Wytłumaczysz mi? Może powinienem więcej z tobą rozmawiać? Tak, tak Rei-chan. Rozmawiajmy częściej. Jak dobrzy przyjaciele, dobrze?

<Chuuya? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz