Poprzednie opowiadanie
Przez dłuższą chwilę rudowłosy przyglądał się obiektowi przed nim z niezrozumiałą miną. Kretyn. Ewentualnie zwykły idiota, bo nie wierzył, że można mieć tak nierówno pod sufitem jak ten przed nim. A jednak białowłosy stał przed nim i to było bardziej niż pewne. Ruszał się, oddychał... Wampir wolał jednak dla bezpieczeństwa uniknąć stwierdzenia, że myśli. W każdym razie w tym umyśle na pewno coś się działo, ale chyba nie chciał wiedzieć co.
Gorsze było to, że to właśnie jego szukał Nakahara. Dokładnie to imię i nazwisko widniało na kartce papieru, którą trzymał w ręce. Już wcześniej miał co do tego mieszane uczucia, ale teraz zaczął zastanawiać się, który z Todorovski'ch go w to wpakował i jak bardzo był świadom tego, w co go pakuje. Którykolwiek z nich to był, słono mu zapłaci za niańczenie tego białowłosego ADHD'owca.
- Świetnie, miło mi cię poznać, naprawdę. - Wywrócił oczami, zirytowany nadmierną energią chłopaka. Zbyt entuzjastyczny jak dla niego. Z wielką ochotą pokazałby mu, że wcale nie ma się z czego tak bardzo cieszyć, ale... Zerknął ukradkiem w stronę kamer, które co kilka metrów zabierały miejsce pod sufitem. No właśnie. Wiecznie obserwowani. - Ja jestem Nakahara. A teraz chodź. - Obrócił się do niego plecami, wytwarzając połami płaszcza podmuch wiatru, który uderzył w Juuzou. Ten popatrzył tylko zaciekawiony i może nieco zdziwiony na rudowłosego, nie mając nawet zamiaru ruszyć się z miejsca.
Chuuya szybko zorientował się, że brakuje mu dźwięku jeszcze jednych kroków. Odwrócił się do niego, skupiając wzrok na czerwonych spinkach na jego grzywce. W całej tej postaci były chyba najzwyczajniejszą rzeczą pod słońcem. Może nie licząc tego, że z jakiegoś niewytłumaczalnego, przynajmniej dla rudzielca, powodu układała się ona w rzymską liczbę trzynaście.
- Dlaczego Juuzou ma iść? - Zapytał, przechylając głowę w bok i przyglądając mu się czerwonymi oczami. Wampir wywrócił tylko oczy, wciskając wolną rękę do kieszeni. Dlaczego to nigdy nie mogło być tak proste? Mówisz komuś, żeby za tobą poszedł i ten idzie. Nie. Nigdy. Zawsze musi paść pytanie dlaczego, po co, dokąd. Nie można było od tak komuś zaufać? Z drugiej strony sam miał problemy z zaufaniem i gdyby postawił się na miejscu tego chłopaka, pewnie też by sam sobie nie zaufał. Szczególnie wiedząc, kim naprawdę jest. Albo raczej wiedząc, że kłamie od czterech lat.
- Bo jeśli Juuzou ze mną pójdzie, to szybciej dostanie swoją broń. - Odparł, wzdychając cicho. Po chwili zorientował się, że podobnie jak białowłosy mówi o nim w trzeciej osobie. Potrząsnął głową, chcąc się tego pozbyć. On tak nie robił. To było zbyt dziwne nawet jak na rudzielca w kapeluszu.
- W takim razie Juuzou pójdzie. - Odparł i stanął obok Nakahary, ruszając po chwili razem z nim korytarzem. Kierowali się do sali treningów, gdzie Chuu miał spróbować dopasować broń do Suzuyi, jak zwykle robił to Elliot. Dlaczego nie on? Chłopak od gitary był pilnie potrzebny w drugiej części budynku, a przywódca stwierdził, że rudowłosy się nudzi, więc on zajmie się nowym rekrutem. Mężczyzna domyślał się, że w tym genialnym pomyśle przywódcy maczał palce Dimitrij. Ale policzy się z nim później.
- Więc najpierw mi powiedz, jaką masz grupę krwi. Wtedy będę mógł wybrać grupę broni, w której będziemy szukać tej pasującej do ciebie. - Wytłumaczył, kiedy tylko znaleźli się na dużej sali. Bardziej tłumaczył to sobie niż jemu, bo pierwszy raz odkąd dołączył do Projektu miał zająć się czymś takim. Dobre tyle, że dostał krótką instrukcję od bruneta, nim ten pognał korytarzem do miejsca, gdzie był pilniej potrzebny. Naprawdę wolałby teraz zajmować się papierową robotą, niż robić za niańkę.
<Juuzouuuu? Wybacz, że tak długo x,x>
Gorsze było to, że to właśnie jego szukał Nakahara. Dokładnie to imię i nazwisko widniało na kartce papieru, którą trzymał w ręce. Już wcześniej miał co do tego mieszane uczucia, ale teraz zaczął zastanawiać się, który z Todorovski'ch go w to wpakował i jak bardzo był świadom tego, w co go pakuje. Którykolwiek z nich to był, słono mu zapłaci za niańczenie tego białowłosego ADHD'owca.
- Świetnie, miło mi cię poznać, naprawdę. - Wywrócił oczami, zirytowany nadmierną energią chłopaka. Zbyt entuzjastyczny jak dla niego. Z wielką ochotą pokazałby mu, że wcale nie ma się z czego tak bardzo cieszyć, ale... Zerknął ukradkiem w stronę kamer, które co kilka metrów zabierały miejsce pod sufitem. No właśnie. Wiecznie obserwowani. - Ja jestem Nakahara. A teraz chodź. - Obrócił się do niego plecami, wytwarzając połami płaszcza podmuch wiatru, który uderzył w Juuzou. Ten popatrzył tylko zaciekawiony i może nieco zdziwiony na rudowłosego, nie mając nawet zamiaru ruszyć się z miejsca.
Chuuya szybko zorientował się, że brakuje mu dźwięku jeszcze jednych kroków. Odwrócił się do niego, skupiając wzrok na czerwonych spinkach na jego grzywce. W całej tej postaci były chyba najzwyczajniejszą rzeczą pod słońcem. Może nie licząc tego, że z jakiegoś niewytłumaczalnego, przynajmniej dla rudzielca, powodu układała się ona w rzymską liczbę trzynaście.
- Dlaczego Juuzou ma iść? - Zapytał, przechylając głowę w bok i przyglądając mu się czerwonymi oczami. Wampir wywrócił tylko oczy, wciskając wolną rękę do kieszeni. Dlaczego to nigdy nie mogło być tak proste? Mówisz komuś, żeby za tobą poszedł i ten idzie. Nie. Nigdy. Zawsze musi paść pytanie dlaczego, po co, dokąd. Nie można było od tak komuś zaufać? Z drugiej strony sam miał problemy z zaufaniem i gdyby postawił się na miejscu tego chłopaka, pewnie też by sam sobie nie zaufał. Szczególnie wiedząc, kim naprawdę jest. Albo raczej wiedząc, że kłamie od czterech lat.
- Bo jeśli Juuzou ze mną pójdzie, to szybciej dostanie swoją broń. - Odparł, wzdychając cicho. Po chwili zorientował się, że podobnie jak białowłosy mówi o nim w trzeciej osobie. Potrząsnął głową, chcąc się tego pozbyć. On tak nie robił. To było zbyt dziwne nawet jak na rudzielca w kapeluszu.
- W takim razie Juuzou pójdzie. - Odparł i stanął obok Nakahary, ruszając po chwili razem z nim korytarzem. Kierowali się do sali treningów, gdzie Chuu miał spróbować dopasować broń do Suzuyi, jak zwykle robił to Elliot. Dlaczego nie on? Chłopak od gitary był pilnie potrzebny w drugiej części budynku, a przywódca stwierdził, że rudowłosy się nudzi, więc on zajmie się nowym rekrutem. Mężczyzna domyślał się, że w tym genialnym pomyśle przywódcy maczał palce Dimitrij. Ale policzy się z nim później.
- Więc najpierw mi powiedz, jaką masz grupę krwi. Wtedy będę mógł wybrać grupę broni, w której będziemy szukać tej pasującej do ciebie. - Wytłumaczył, kiedy tylko znaleźli się na dużej sali. Bardziej tłumaczył to sobie niż jemu, bo pierwszy raz odkąd dołączył do Projektu miał zająć się czymś takim. Dobre tyle, że dostał krótką instrukcję od bruneta, nim ten pognał korytarzem do miejsca, gdzie był pilniej potrzebny. Naprawdę wolałby teraz zajmować się papierową robotą, niż robić za niańkę.
<Juuzouuuu? Wybacz, że tak długo x,x>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz