Zawsze szanowałem te chwile, w których raz na jakiś czas mogłem się w spokoju położyć i w końcu odpocząć... nie chodziło mi o pogrążenie się w krainie "miłych" snów... chodzi o ogół. Ta chwila, gdy możesz się położyć na łóżku, przy zapalonej lampie i z ulubioną książką przed oczami. Nie chcesz by ktoś ci ją przerywał, a tym bardziej jakiś gość z działu ochrony, który mówi, że ktoś pod moim nadzorem (nie żebym się o to prosił) wpadł w jakieś kłopoty. No co ja mu do cholery mówiłem? Mógł chociaż nie ujawniać tego, że kogoś zabił... a tym bardziej w projekcie. Skrzyżowałem ręce na piersi obserwując uważnie całe to debilne zgromadzenie i ich wymianę zdań. Czasami mam wrażenie, że niektórzy ludzie i wampiry to po prostu oddzielna wspólna rasa pod dobrze znaną nazwą Debili.
- Yagen - Poczułem na sobie spojrzenie białowłosego. Bał się? A to ci nowość... wcześniej tak skakał, a teraz stał się potulny jak baranek. Śmierć w końcu do niego dotarła? - Wierzysz mi czy w ich bajki? Mam zginąć, a ty poniesiesz też konsekwencje? Czy masz pomysł jak to racjonalnie wyjaśnić...
- Kamery - Westchnąłem zrezygnowany. Strażnicy chyba zbytnio nie ogarnęli o co mi chodzi, gdyż spojrzeli po sobie - Czy wy do cholery nie rozumiecie słowa monitoring? Sprawdźcie go zanim kogoś bezpodstawnie oskarżacie bando ułomów! - Nie mogłem potrzymać mojego podniesionego głosu. Traciłem przez to wszystko czas, jak i nerwy. Chciałem jak najszybciej wrócić do pokoju i po prostu pójść spać, by rano zacząć wszystko od początku... bez żądnych nieprzyjemnych wydarzeń.
Strażnicy chyba zszokowani moim rozkazem szybko zabrali się za przeszukiwanie nagrań. Czy oni serio tak bardzo chcieli udupić Sorena? W sumie nie zdziwiłbym się...
- Wiec? - Stanąłem za nimi uważnie ich obserwując. poprawiłem na dodatek okulary, gdy jeden z nich podejrzanie drgnął. Banda debili - Uznam ten odruch za odpowiedź. Zgłoszę cały incydent jutro z samego rana do Ivana, by on się wami zajął. Nie zapominajcie do cholery gdzie jesteście... mamy tu żyć w pokoju z wampirami, a nie szukać winy u tego, który ma najwyższą rangę.
- Sam skakał nam do gardeł. To była sa.... - Nie dałem mu dokończyć, gdyż w tym samym czasie jego nos spotkał się z czubkiem mojego noża. Grożenie im to ni był dobry pomysł, ale ich gadanie mnie już męczyło
- Jeśli chcecie mieć języki i struny głosowe to radzę wam się zamknąć. To ON się bronił przed waszymi głupimi oskarżeniami. Koniec tematu.... rozejść się! - Schowałem z powrotem ostrze na swoje miejsce i wyszedłem z pomieszczenia na do widzenia trzaskając drzwiami. Dość tego... moja tolerancja na takie głupoty została już dawno przekroczona i tylko ta beznadziejna sytuacja ratowała ich przed poparzeniami 3 stopnia, a następnie przed wizytą w moim gabinecie. I tak porozmawiam sobie jutro z szefem, bo takich idiotów w tym projekcie dawno nie widziałem. Co to za ludzie, którzy tu należą i od razu szukają winy w wampirze klasy A+ ? Wiem, że są tutaj inni z wyższą rangą, a jakoś ich się nie czepiali. A tak... przyniósł zwłoki... wielkie mi coś. Lepiej by on jest przyniósł niż leżały na tym korytarzu, by ktoś inny je znalazł.... wtedy nie byłoby za miło.
- Yagen! - Usłyszałem za sobą znany mi głos, którego nie chciałem już dzisiaj słyszeć, a tym bardziej widzieć twarzy tego osobnika. Mimo to zatrzymałem się spoglądając na niego przez ramię z czystą rządzą mordu.
- Czego znowu chcesz? - Syknąłem dając mu jasno do zrozumienia, że chce mieć spokój, a on mi go właśnie zabiera.
- Miałem dać ci spokój, po wyjściu od ciebie, ale trafiłem na to ciało, ja nic nie zrobiłem - Westchnął cicho patrząc na mnie przepraszająco. Serio się bał tego , że będę na niego wściekły? Jest to raczej nie możliwe....
- Wiem przecież o tym. Monitoring wszystko zdradził. Tylko to uratowało ci dupę - Syknąłem odwracając z powrotem wzrok u powoli obrałem kurs do swojego pokoju. Moje łóżko wzywa.
- Przepraszam, za to, że cię wezwali..... - Ponownie się zatrzymałem by uważnie zlustrować go spojrzeniem. On naprawdę przepraszam? Co się stało... To serio robiło się dziwne i podejrzane. Może oni podali mu jakiś specyfik wywołujący skruchę? O ile takie coś istnieje.
- Wracaj do siebie - Mruknąłem już spokojniej obierając kurs do jego pokoju. Wolałem go przypilnować, choć wątpię, że miał zamiar się stąd jeszcze wymykać na polowanie po tym wszystkim. Mimo to... coś nakazywało mi poczekać w jego pokoju aż nie zaśnie.
- Idę... może choć trochę się prześpię
- To dobry pomysł .... - Wszedłem z nim do jego mieszkania i zająłem miejsca na fotelu. Czułem an sobie jego pytający wzrok... no bo po co tu przylazłem?
- Zanim cokolwiek powiesz. Po prostu chce mieć świadomość, że po prostu pójdziesz spać i nie wpakujesz się znowu w jakiś głupi incydent.
- Nie mów, ze zamierzasz tutaj spać....
- Nie zamierzam - Zmarszczyłem nieco broi na ten niedorzeczny pomysł. Nie dość że sam mam problemy ze snem we własnym łóżku, to nie chce wiedzieć, co by się działo na fotelu w obecności wampira. Na te słowa Soren jedynie wywrócił oczami i położył się na swoje miejsce. Ja jedynie zdjąłem okulary, które zaczęły mnie przyprawiać o ból nasady nosa. Będę musiał je wymienić... ale to później. Kątem oka spojrzałem na białowłosego, który leżał obecnie odwrócony do mnie plecami i nawet nie drgnął . Zacząłem się nawet zastanawiać, czy jakoś w dziwnych okolicznościach nie umarł. Nie miałem jednak sił by nad tym rozmyślać, gdy oczy jak na złość zaczęły mi się same zamykać. Stres zaczął odpuszczać, a na dodatek Soren miał przyjemnie ciepło w pokoju... mieszanka zabójcza jak dla mnie. Nie dałem rady się oprzeć temu by na chwile nie przymknął oczu.
<Soren? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz