6 lip 2018

Od Yagen'a CD Soren'a "Specjalny przypadek"


 - Może tak może nie.. a może cię okłamię i pójdę na łowy? Chcesz mnie opuścić wcześniej? Nie ma sprawy, ale nie dotrzymuje słowa, że zaraz stąd nie wyjdę, więc może zostaniesz? Upewnisz się czy w ogóle śpię czy nie uciekam, co ty na to? - Białowłosy wampir usiadł na łóżko nadal nie spuszczając ze mnie wzroku. Drwił ze mnie... bawił się tym moim przeklętym przeczuciem, że pójdzie kogoś zabić, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. Zakląłem cicho w myślach, ale ... podjąłem jego grę. 
- Dobra. Skoro tak bardzo chcesz, bym cie przypilnował do snu jak małe dziecko to nie ma problemu. Może jeszcze bajeczkę na dobranoc opowiedzieć? O małym wampirze, który był wyjątkowo niegrzeczny i spotkała go za to kara? - Usiadłem na krześle zakładając nogę na nogę. Skoro tak bardzo chce bym został to nie am problemu. Śmieszne by było jednak, gdyby dążył do odwrotnego skutku. Ale cóż. Ja mu nie popuszczę nawet, gdybym musiał z nim spać w jednym pokoju, jak nie łóżku... choć tego ostatniego wolałbym uniknąć. Nie chce wiedzieć do czego on jest zdolny. 
- Ta bajka może być bardzo interesująca, patrząc na tego co będzie ją opowiadać. - Soren po tych słowach zaczął zdejmować koszulkę, którą rzucił niedaleko szafy, po czym uśmiechnął się do mnie jakby był niewinnym aniołkiem... tia... prędzej demon odziany w anielską skórę. 
- Prawie półwieczny dzieciak się z znalazł. No świetnie - Syknąłem przybierając nieco wygodniejszą pozycję. Przewiesiłem nogi przez jeden podłokietnik, a o drugi oparłem się plecami. Czułem, że nieco tu jednak posiedzę... a o dziwo ten fotel nie był wcale tak niewygodny na jaki się zdawał. W sumie, to był lepszy niż moje krzesło w gabinecie. 
- Wiesz jak ci się coś nie podoba, to możesz wyjść, ale nie gwarantuje, że zaraz po tobie nie wyjdę i nie pójdę polować. A ty raczej nie chcesz mieć problemów, prawda? - Uniósł lekko brew. Mówiłem... diabeł , a nie anioł. Przewróciłem oczami już nieco znudzony tą grą. 
- Nie mówiłem ci że wyjdę. Po prostu opisałem twoją upartą osobowość - Zdjąłem okulary, które po chwili odłożyłem na szafeczkę obok jego łóżka. Przeczesałem również włosy dłonią, gdyż zaczęły wchodzić mi do oczu. Może powinienem w końcu zainwestować w jakąś spinkę? Nie... Może jednak się przemęczę do wizyty u fryzjera. 
- Doskonale wiem jaką ją mam, nie musisz jej opisywać - Dostrzegłem kątem oka, ze zagryzł wargę. Nie... Soren bądź jednak choć trochę ogarnięty i nie myśl, że dam ci odrobinę swojej krwi. Prędzej ci wypruje wszystkie organy nim zdążysz wbić we mnie te małe igły. 
- Dobra... chcesz tą bajkę na dobranoc, czy wolisz nadal się ze mną droczyć? Albo wróć... nie było pytania - Szybko się wycofałem widząc jego podejrzany uśmiech. - Siedź cicho i słuchaj. Jak przerwiesz , dostaniesz ognikiem. Jasne? - Zgromiłem go spojrzeniem, na co jedynie wzruszył obojętnie ramionami. No co za pijawka....
~~~*~~~
Mały cień o ciemnych, wręcz czarnych niczym węgiel włosach przemykał się przez ulicę opustoszałego miasta. W dłoniach trzymał kurczowo papierową torbę z rzeczami potrzebnymi dla swojego rodzeństwa. Chciał jakoś pomóc starszemu bratu, który jak zwykle wszystkim się zajmował - pomagał w trudnych chwilach,z dobywał jedzenie, czy też lekarstwa w razie potrzebny. Brunet nie mógł wiecznie stać bezczynnie, więc w miarę możliwości starał się ułatwić mu to wszystko, choć czasem więcej psuł, niż pomagał. 
Przebył kolejne metry uważnie się rozglądając. Nie chciał zdradzać nikomu ich kryjówki... wrogowie w końcu nie pogardziliby łatwemu celowi. Mogli ich z łatwością zabić, bo w końcu co im zrobią jakieś dzieci i jeden prawie dorosły facet. No nic. 
- Ichigonii-san? - Zawołał niemal szeptem wkraczając do piwnicy jednego z w połowie zburzonych budynków. Zacisnął mocniej ręce na paczuszce , którą po chwili odłożył próbując przesunął głaz zasłaniający wejście do kryjówki jego rodziny. Jego wątłe ręce nie dawały jednak rady na choćby drgniecie przeszkody, więc musiał czekać, aż jego starszy brat przyjdzie mu pomóc...znowu.
- Podaj hasło - Za kamienia wydobył się dobrze znany mu głos. Na jego delikatnych ustach szybko pojawił się szeroki uśmiech odsłaniający ząbki. 
- Kaze no uta - Wypowiedział nieco rozbawiony hasło, które tak naprawdę było tytułem jednej z ulubionej piosenki całego jego rodzeństwa. Głaz przesunął się z cichym syknięciem chłopaka, który musiał go ruszyć. - Ichigonii-san... jak się czuje Shinano? - Zapytał szybko przeciskając się obok niebiesko włosego, by dotrzeć do głównego pokoju. 
- Jest mu lepiej. To tylko zwykłe przeziębienie - Wcześniej wspomniany Ichigo zasunął z powrotem kamień i dołączył do młodzieńca. - Ale z pewnością poprawi mu się po tych lekarstwach. 
- Mam nadzieje - Brunet uśmiechnął się pewien swoich zdolności medycznych i podszedł do leżącego na łóżku młodszego brata. Po chwili wokół niego znalazła się również pozostała gromadka braci, wiec miał przynajmniej widowisko. Cały zabieg nie był skomplikowany... wystarczyło jedynie podać chłopcu lekarstwa i tyle. Niby nic trudnego, lecz młody lekarz ukrył jeden fakt. Ichigo podał mu wcześniej adres zaufanego źródła do którego miał się udać, jednak ten stwierdził, że poszuka wszystko na własną rękę. Liczył się w końcu czas, a tamta placówka była zdecydowanie za daleko i sama podróż zajęła mu by nie mniej  niż jeden dzień. Nie dbał o to, czy ściągnie na siebie przez to kłopoty. Gdyby mieli złe zamiary, to zabiliby go od razu, a nie dawali lekarstwa.
~~~*~~~
-Więc kto by się spodziewał ataku ? Jego brat zawsze mu powtarzał, by nie ryzykował, by nie próbował zrobić wszystkiego samemu, bo nie zawsze wyjdzie to an dobre. Więc teraz musiał patrzeć, jak jego ukochana rodzina musi się rozejść, by ratować swoje życie. Czy przeżyli? Nie miał pojęcia. - Z każdym kolejnym słowem, czułem, jak powoli ściszałem głos. Jakim sposobem przeszedłem na historię o mojej rodzinie? To na pewno przez zmęczenie. Zamilkłem jednocześnie rozmyślając o tym czy nie powiedziałem za dużo. Może się nie domyśl ... oby. Wstałem bez słowa zabierając okulary i opuściłem jego pokój uznając, że mam gdzieś to, czy wyjdzie czy nie. Nie miałem ochoty na jakiekolwiek towarzystwo, a tym bardziej jakiegoś wampira.

< Soren? Mówiłam, że nie umiem.... Zgubiłam wątek po połowie >





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz