22 cze 2018

Od Kagehiry CD Aleksandry "Przypadkowe spotkanie"


Ojejej... Jaka niemiła. Chyba panienka. Nie mam pojęcia. W głowie nadal będzie dla mnie babochłopem i tyle. Nie umie w mi czytać w myślach, więc się nie dowie, chyba, że mnie serio wkurzy, wtedy będzie nieco inna sytuacja. Prychnąłem na jej słowa, ba, oszczerstwa, skierowane w moją stronę. Stara się człowiek być miły, a tu jakaś kobieta, czy mężczyzna nagle ciebie wyzywa od krwiopijców, karakanów i innych takich. Widząc jakieś szczury na jej ramionach, miałem chęć je jej specjalnie podeptać. Żart chyba jakiś, że wystraszę się gryzoni. Bo co? Ugryzą mnie? Ojej, umrę z przerażenia.
-Dobra, nie trzeba było być takim agresywnym człowiekiem. Myślisz, że co? Że jak oblizuję kły, to znaczy, że chcę akurat ciebie gryźć? A pfu. Nie moja wina, że czasami te racje są za małe.-prychnąłem, po czym za pomocą magii nici, uniosłem ją z kieszeni.
Zrobiłem z niej dosłownie żyłkę, przez co ledwo co było ją widać. Raz co raz jednak pobłyskiwała w świetle. Oczy mi lekko zalśniły, a ja nie miałem skrupułów do tego, aby bać się jakiegoś babochłopa. W momencie, kiedy nadal miała dłonie w kieszeni, schowałem ręce za siebie, aby kierować nicią tak, aby nie widziała. Kilkoma szybkimi ruchami palca, wykonałem delikatne nacięcie na jej policzku, a nić wróciła do mojej kieszeni, niczym niezauważalny zabójca. Nie miałem jednak zamiaru jej zabijać. Zaśmiałem się cicho, patrząc na ranę, jaka powstała na jej policzku. Podszedłem bliżej, ścierając jej krew kciukiem. Oczywiście, zostałem pacnięty w rękę, mimo to, udało mi się dostać trochę tej krwi. Uśmiechnąłem się zadziornie, patrząc na nią.
-Ojej... No zobacz. Masz ranę na policzku. Szkoda by było, aby krew ci z niej wypłynęła, prawda?-powiedziałem niewinnie i oblizałem kciuk.
Hm... Ma grupę AB. Dupy nie urywa, ale zawsze coś. Zamruczałem, nadal patrząc na końcówkę krwi, jaka płynęła po jej policzku. Zaśmiałem się też, kiedy widziałem te spojrzenie mówiące, że nie wie o co chodzi. Uwielbiałem to. Jak zawsze nikt nie wie o co chodzi. Dziwne, że się nie skapnęła, kim jestem. Głupi człowiek. Z resztą. Głupi, jak każdy inny.
-Co taka zdziwiona? Wampira na oczka nie widziałaś? Jak mi przykro.-zaśmiałem się, a moje oczy rozbłysły.-Lepiej nie pyskuj, bo równie dobrze mogłem cię rozczłonkować, babochłopie....-warknąłem.
Wyminąłem ją, uderzając ją specjalnie barkiem i spokojnie ruszyłem dalej korytarzem. Nawet się nie oddaliłem, a zacząłem bawić się nicią, którą wiązałem w pętelki i inne takie pierdoły, które dla innych wyglądały tak, jakbym podniecał się nitką. Niech myślą co chcą. Jestem uroczym chłopczykiem, który jest bez końca słodziakiem. Miałem chęć się jeszcze pobawić z tą głupią kobieto-chłopem, ale już nie chciałem też bardziej jej straszyć. Jeszcze by się posiusiała i co wtedy? Ja jej pieluszek zmieniał nie będę. Prychnąłem pod nosem, idąc sobie spokojnie na dach, aby tam odpocząć. 

Po kilkunastu minutach, siedziałem już na dachu, machając nogami i nucąc pod noskiem. W dłoni miałem pluszaka, którego przez ten czas zdążyłem zacząć szyć, ale nie skończyłem. Był w rozmiarze męskiej dłoni. Z uśmiechem na twarzy robiłem szew po szwie, a po chwili ukułem się w palec i zaśmiałem. Pokręciłem głową i bezkarnie wróciłem do szycia. Nie bolało. Zacząłem sobie nucić pod noskiem, czasami spoglądając na horyzont, aby przed zachodem słońca wrócić do pokoju.
<Aleksandra? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz