3 cze 2018

Od Soren'a do Yagen'a "Specjalny przypadek"


Leżałem na łóżku i patrzyłam w sufit, który o tej porze wydawał się bardzo interesujący, przez co nie miałem ochoty wstawać z miękkiego materaca. Zacząłem powoli się zastanawiać, czy dobrym wyborem był dołączenie do zawodu lekarza? Czy ja umiem się powstrzymać przed atakami? Czy w ogóle dobrym pomysłem było dołączenie do tego projektu?
Przeczesując dłonią włosy, spojrzałem na zegar, który wskazywał godzinę piątą. Po cholerę poszedłem tak wcześnie spać? Chciałem iść na polowanie, ale grozi mi wylecenie z projektu, cóż.. może po pracy kogoś upoluje, przecież nikt się nie dowie, jak się teleportuje z ofiarą na drugi koniec tego, jakże uroczego miasta.
Moja praca zaczyna się dopiero po godzinie ósmej, przez co moją głowę zalewa wiele pytań, na które nie znam odpowiedzi.
Będąc jeszcze poza projektem, udzielałem pomocy poszkodowanym wampirom, na tyle ile mogłem, cóż zażył się nie jeden, co przychodził do mnie z głupim bólem palca, gdzie nic nie było, bo stwierdził, że z chęcią na mnie popatrzy, ale zdarzały się ofermy losu, które były jeszcze raz starsze, a jadły, co popadnie. Debilem trzeba się urodzić.
Wzdychając tak, zobaczyłem, że wybiła godzina siódma, więc zacząłem się powoli zbierać. Zgramoliłem się z łóżka, w którym spałem tylko w spodniach dresowych, cóż nie lubię spać w pełnym ubiorze..
Głód doskwierał coraz bardziej, a ja zaczynałem powoli wariować..
Potrząsając głową, spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Miałem po prostu dość, umrę tu jak nic, ale trudno..
Na uszykowaniu się zeszła mi godzina, gdyż nie spieszyło mi się. Wychodząc z pokoju, miałem pięć minut, aby być pod drzwiami gabinetu. Będąc przed drzwiami, wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi, do pomieszczenia, w którym siedział facet.. najzwyklejszy facet.
- Ty jesteś Soren Kiryu? - z jego ust padło pytanie, choć patrząc na jego twarz, nie był zachwycony moim przybyciem.
- Tak, to ja - rzekłem bez zastanowienia.
Przeczesując włosy, wziąłem trochę głębszy wdech, przez co wyczułem to.. wyczułem jaką grupę krwi ma mężczyzna. Nie, dlaczego los jest dla mnie aż tak okrutny?
Przejechałem językiem po zębach. Z wielką chęcią rzuciłbym się na niego, wbijając swoje kły w jego szyję.
- Soren, nie możesz, wylecisz stąd i tyle z ciebie będzie pożytku.. - usłyszałem głos w mej głowie.
Starałem się uspokoić pragnienie, lecz nie było to łatwe, facet działał na mnie jak płachta na byka.
Usiadłem przy biurku, które było odsunięte na dość sporą odległość, co mnie można powiedzieć, ratowało.
- Dużo przypadków? - zapytałem niepewnie, starając się pohamować.
- Nie, choć niektórzy są po prostu głupi.. - odpowiedział na pytanie, odchylając się na krześle.
Cóż miałem robić, nie ma sensu się aktualnie odzywać, gdyż jeszcze mi coś odbije i będzie po zabawie. Wylecę z projektu i znów będę się włóczył bez celu.
Zacząłem przeglądać papiery, które dotyczyły przypadków, jakie tutaj przychodzą. Dlaczego to zawsze wampiry muszą być najczęstszymi klientami, z powodu bólu brzucha, bo coś zjadły nietypowego?
Po co w ogóle próbować takich rzeczy, skoro jest się wampirem..
Westchnąłem ciężko, unosząc wzrok na właśnie otwierające się drzwi.
Do pomieszczenia wszedł chłopak, miał może z dwanaście lat, przynajmniej na takiego wyglądał.
Pan w krótkich spodenkach odesłał go do mnie. Kurde, jemu jest aż tak ciepło, że chodzi w taką pogodę w spodenkach?
Chłopiec patrzył na mnie lekko zdezorientowany, cóż, miał opatrunek na ręce.
Opowiedział mi, co się stało, a następnie poprosił o przeczyszczenie rany, z której sączy się tak pysznie wyglądająca krew. Z przyzwyczajenia przejechałem językiem po zębach i wziąłem głębszy wdech, podczas odwijania prowizorycznego opatrunku. Zerówka, no proszę, dość smaczny z niego kąsek. W tej chwili miałem rozdarcie wewnętrzne, które nie dawało mi spokoju. Doktorek posiadał moją ulubioną grupę krwi, a dzieciak bardzo smaczną.
- Weź się, powstrzymaj idioto.. skończ robotę i idź później zapolować.
Głód rósł z każdą chwilą. Opatrzyłem chłopczykowi rękę, wyrzucając starą gazę jak najdalej mnie.
- Zjedz go.. - moja podświadomość mówiła mi jasno co mam zrobić, lecz biłem się cholernie z myślami. W tym momencie patrzyłem chwilowo w podłogę, ale czułem na sobie wzrok drugiego lekarza.
- Skończone.. - powiedziałem do małolata, a następnie się uśmiechnąłem. On podziękował i wyszedł.
Wstałem z niewygodnej pozycji, jaką jest kucanie. Nie patrząc na nic, chciałem po prostu wyjść, pragnienie jest silniejsze, ale podchodząc do drzwi, gdy już miałem dłoń na klamce, usłyszałem pytanie od mężczyzny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz