- Ile razy ci już mówiłem, byś tego nie jadł? - Miły dzień zaczął się oczywiście mniej miłym przypadkiem z którym spotykam się zdecydowanie coraz częściej. Wiosna...sezon truskawkowy przyciąga do siebie ich smakoszy, lecz nikt nie przemyślał, że wampiry nie mogą ich za bardzo spożywać. A przynajmniej niektóre wampiry zapominają o tym co mogą jeść, a co nie.
- To jest 3 raz w tym tygodniu - Słaby głos czerwonowłosego chłopaka dotarł do mnie znad miseczki. Masochista... po co to jeść, jak po jakimś czasie znów będę musiał mu podawać leki wywołujące wymioty, by jego organizm nie zatruł się zbytnio.
- A za którym razem to do ciebie dotrze? - Posłałem mu chłodne spojrzenie nalewając do szklanki czystą wodę, po czym podałem mu ją. Na to pytanie nie odpowiedział mi słowem, a typowym dla niego grymasem. Zapewne i tak za parę dni wróci tu do mnie z tym samym problemem. Niektóre wampiry są po prostu uparte i głupie.
Pokręciłem zrezygnowany głową i wróciłem do biurka. Nie miałem dziś ochoty na wykładanie wampirowi to co powinien jeść... na jego rozum jest już po prostu za późno. Musiałem się bardziej oszczędzać, gdyż dodano mi jeszcze jeden problem, który zapewne za szybko się nie odczepi. Znalazł się jakiś śmiałem, co podjął się pracy lekarza, choć szefostwo wiedziało, że sam sobie daje rade z tą zgrają masochistów. Ale nie... na misjach potrzebny jest lekarz, a w tym czasie nie ma się kto zajmować pacjentami na terenie placówki. Głupia logika.
- Lepiej? Mam robotę - Mruknąłem nie podnosząc głowy znad papierów. - I wyprzedzając twoje pytanie... nie nie możesz - Dodałem po chwili wyłapując lekki ruch kątem oka. Nie mam zamiaru mu dawać słodyczy ... jeszcze bardziej się pochoruje i będzie na mnie.
- Już idę... - Wampir westchnął tylko i poszedł w kierunku drzwi. Wróci w przeciągu paru dni.
Znów zostałem sam w moim królestwie, więc delikatnie przechyliłem się na krześle patrząc na śnieżnobiały sufit. Zdjąłem również okulary, które wyjątkowo zaczęły mi ciążyć na nosie i odłożyłem je na biurko ciesząc się tą chwilą ciszy.
W końcu sam....
Zamknąłem oczy chcąc się wyciszyć. Miałem nadzieje, że potrwam w tym stanie choć chwile, lecz charakterystyczny dźwięk pięści uderzającej w moje drzwi wszystko zepsuło.Leniwie wyprostowałem się by spojrzeć na mężczyznę o białych włosach. Nie widziałem go tu wcześniej, co już mnie zaciekawiło. Do tego dochodziła dziwna aura jaka się wokół niego roznosiła. Wampir? Możliwe.
- Ty jesteś Soren Kiryu? - Uniosłem jedną brew prostując się na krześle i zakładając z powrotem okulary na nos. Czytałem jego kartę wcześniej, więc wiedziałem co nie co. Mało mi się podobał patrząc na rangę, czy na sam fakt, że zdarzały mu się ataki. Miałem tylko nadziej, że nie będzie mi zawracał głowy głupotami i zna się co nie co na tej pracy.
<Soren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz