Poprzednie opowiadanie
Cholerny nałogowy krwiopijec. Tylko takie określenie przychodziło mi na myśl , gdy widzę twarz tego osobnika. Dlaczego przyjęli takiego idiotę do projektu? Przecież szansa na resocjalizacje jest znikoma... a tym bardziej drogą pokojową. Że też miałem tego głupiego "farta" i musiał się dostać do tego samego gabinetu co ja. A na dodatek teleportował się do pomierzenia niedaleko mojego pokoju, przez co mogłem usłyszeć wołanie o pomoc tej kobiety. Gdyby nie ja zapewne byłaby teraz pustym ciałem bez chociaż kropli życiodajnej cieczy. Ile on musi pić by się zaspokoić? Innym wystarcza worek krwi na nawet tydzień, choć znajdują się i ci, którzy dają rade przeżyć więcej. Czemu nie może być więcej takich wampirów?
- Idziesz ze mną - Burknąłem łapiąc go za rękaw i pociągnąłem w stronę biura założyciela. Nie mogłem tak tego zostawić... nie mam zamiaru mieć ludzi na sumieniu, które mają wpaść w jego ręce.
- Nigdzie nie idę - No tak. Uparty jak osioł, a na dodatek widocznie wiedział co zamierzałem zrobić. Jemu potrzebny mi nadzór, a mi spokój. Jeśli mu kogoś przydzielą, to wszystkim to wyjdzie na rękę. Nawet jemu w jakiejś sprawie.
- Nie masz tutaj w tej chwili prawa głosu. Musisz coś z sobą zrobić, gdyż wojsko w końcu cię zabije zamiast wywalić z projektu. Jesteś za dużym zagrożeniem dla ludzi poza nim, więc po prostu się ciebie pozbędą jak innych nałogowców. - Przedstawiłem mu realny plan. Nie raz widziałem poza murami ośrodka, jak wojsko znajdywało wampiry, które nie chciały współpracować z ludźmi, wiec po prostu się ich pozbywano, gdyż niosły za duże straty w ludziach. Uznawano ich za poległych w wojnie... bo w sumie tak było. Każda ofiara jest winą tej przeklętej wojny... jakby dwa tak bliskie sobie gatunki nie mogły się dogadać, tylko bez przerwy walczyły. Wampiry bez ludzi długo by nie pożyli, a ludziom potrzebna jest obecność wampirów ze względu na ich pomoc w różnych dziedzinach. Głupota obu gatunków jednak nie pozwala na porozumienie.
- Najpierw by musieli mnie złapać, tyle lat uciekałem i jakoś mnie nie dorwali, teraz siedzę tutaj.. jak myślisz, co innego mam jeść, skoro nie mam tykać nawet ludzi?
- Wiesz, że są wydawane dla was racje? Raz na tydzień dostajecie jeden worek ludzkiej krwi.... wystarczy się po niego zgłosić i tyle. Jakoś innym to nie przeszkadza, więc dziwne, że ty nie możesz się do tego dostosować. Są jeszcze zamienniki, które też na jakiś czas hamują głód. A ty nic... jak uparty osioł , który myśli wyłącznie o własnym zdrowiu. - Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie. Czemu on jest tak głupi... no czemu. - Po co dołączyłeś do projektu?
- Myślisz, że taka racja mi wystarczy na tydzień? Proszę cię taka racja wystarcza mi na maksymalnie trzy godziny. Ziemniaków ci za to nie tknę, a dołączyłem do projektu aby uciec, ścigali mnie.. chcieli mnie dopaść i urwać głowę.. nie byli to ludzie, tylko wampiry wyższe..
- To zaraz będziesz między przysłowiowym młotem a kowadłem. I nie mówię tu o warzywach czy owocach. Czy ty kiedykolwiek słyszałeś o zamiennikach? Krew zwierzęca jest bliska do ludzkiej. Niektórzy to piją, gdy nie mogą długo wytrzymać, lub chcą się nieco ograniczać do tej ludzkiej. Do tego dochodzi mięso. Nie widziałeś w stołówce jak wampiry i ludzie jedzą prawie to samo? Jednak myślałem , że jesteś mądrzejszy. - Westchnąłem zrezygnowany, choć osiągnąłem mój cel. Zająłem go rozmową, przez co nawet nie spostrzegł, że doszliśmy pod sam gabinet szefa. Teraz było za późno na odwrót, gdyż założyciel akurat miał gdzieś wyjść i nas dostrzegł znad kostki Rubika.
- Coś was do mnie sprowadza? - Rosjanin przyjął się nam uważnie. Mnie wdział dość często ze względu na raporty, lecz twarz wampira nieco go zaskoczyła.
- Chce złożyć prośbę o przydzielenie Sorenowi nadzoru. Jest on wampirem, który posiada nie bez powodu wysoką rangę , a do tego cały czas cierpi na głód - Przeszedłem od razu do konkretów. Chciałem jak najszybciej to załatwić, by móc w spokoju spać. W końcu taka procedura nie zajmuje tak dużo czasu w papierach.
- Ey... -Wampir próbował wtrącić jakiś sprzeciw, lecz przerwała mu decyzja Todorovskija.
- W takim razie , ty będziesz go nadzorował.
Zamrugałem zdziwiony przyjmując do siebie ten fakt. Że co proszę? Ja? Nie ma mowy. Prędzej zostałbym świętym niż zgodził się na taką głupotę. Mam za dużo rzeczy do roboty, a niańczenie tej pijawki jeszcze bardziej utrudni mi życie tu.
- A... Ale szefie....- Spróbowałem zaprzeczyć, lecz w tej samej chwili na moim ramieniu znalazła się dłoń blondyna.
- Życzę powodzenia. Wypełnię potrzebne papiery i od jutra będziesz go pilnował. Każde jego naruszenie regulaminu idzie również na twoje konto... jesteś tego świadom prawda?
- T..tak ale... - Po raz kolejny nie dano mi dokończyć, gdyż Rosjanin po prostu zniknął za drzwiami do swojego pokoju. No to się pięknie wpakowałem. tak to jest jak próbuje się na siłę komuś pomóc... czemu ja u licha się tak na to uparłem? Teraz za to płace... i to w najgorszy dla mnie sposób.
<Sooooren? >-< )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz