Stojąc już przed drzwiami z ręką na klamce, nie spodziewałem się, że on wstanie z krzesła i podejdzie do mnie ze swoim mieczem. Chce mnie wystraszyć? Nie boję się broni, chyba to będzie dla niego problem. Spojrzałem tylko na niego niewyrażającym niczego wzrokiem i uśmiechnąłem się prawie niezauważalnie pod nosem.
Jak bym aż tak chciał wyjść, to bym się dawno teleportował i nawet nie zorientowałby się, kiedy zniknąłem.
Mężczyzna zaproponował mi pracę, w której miałem zastąpić maszynę. Świetna robota, ale cóż musiałem się zgodzić.
Nie było to trudne, więc po jakimś czasie skończyłem wszystkie "badania", mówiąc Yagenowi wyniki.
- Ta będzie ostatnia - po tych słowach spojrzałem w jego stronę i zauważyłem, że wyciąga z szafki strzykawkę wraz z igłą. Obserwowałem uważnie, jak pobiera sobie krew. Fascynowało mnie to, ta ciecz miała idealny kolor, a jaki zapach. Rozkoszowałem się tym, a jednocześnie ostro wkurzałem, ze względu na to, że nie mogę dobrać się do jego szyi i posmakować krwi prosto z żył.
Podając mi probówkę, zabrałem się za jej badanie. Nie powiem.. była pyszna, więc nie jest skażona, ani trochę. Większość skażonych smakuje goryczą..
Gdy skończyłem badanie, przejechałem językiem po kłach i podałem mu wyniki.
- Jesteś zdrowy.. - rzekłem, spoglądając na niego.
- Tak sądziłem - odpowiedział po chwili.
Po mojej jakże ciężkiej pracy robienia za maszynę wróciłem do papierów, które leżały na biurku.
Nie skupiałem się za bardzo na pracy, gdyż przeszkadzał mi zapach jego krwi.
Siedząc w gabinecie, odchylałem się co jakiś czas na krześle, gdyż wręcz się nudzę. Przybyło kilku pacjentów, ale oni głównie przychodzili do Yagena. Cóż, znają go pewnie dłużej, na dodatek nikt pewnie nie chce przyjść do wampira, aby nie ryzykować ugryzieniem.
Po kilku godzinach siedzenia w miejscu i patrzenia na mężczyznę przyszedł czas na przerwę obiadową.
Korciło mnie, aby teraz wyjść, ale wiem, że jak to zrobię, to nie wrócę tutaj czysty.. zamorduje kogoś, jak nic, po prostu nie ma sensu, abym wyszedł. Patrzyłem w drzwi z chęcią wyjścia, ale muszę się jak na razie opanować.
Wzdychając, podziwiam, jak mój towarzysz wstaje i wychodzi bez słowa. Cóż, on, chociaż zje sobie coś normalnego. Opierając głowę na ręce, zacząłem się zastanawiać nad sensem życia. Nie mam ochoty na nic, a szczególnie na jakąkolwiek pracę, ale cóż jakoś specjalnie nie miałem wyboru. Już wolałem zostać lekarzem niż wojownikiem, bo wiem, że bym się nie powstrzymał nawet na sekundę i każdego towarzysza broni bym się pozbył. Jebany instynkt łowcy.
***
Po dłuższym czasie doktorek powrócił, cóż nie zostało dużo pracy, gdyż mamy siedzieć tutaj jeszcze przez trzy bite godziny.
Coś cały czas nie dawało mi spokoju, przez większość pacy czułem wzrok na sobie, a jedyną osobą w pomieszczeniu był Yagen. Nie lubię cudzego wzroku na sobie, jest to bardzo irytujące, a szczególnie wtedy, kiedy mężczyzna jeszcze kilka godzin temu mierzył we mnie bronią i ognikami.
Wzdychając ciężko, chciałem wyjść z pomieszczenia, tym razem na prawdę do toalety, ale ten mnie zatrzymał.
- Gdzie idziesz? - rzekł, stając przede mną.
- Muszę się z wszystkiego zwierzać? Mam ci mówić, że na przykład idę zerżnąć kilku ludzi, bo mi się nudzi w trakcie pracy? - syknąłem, gdyż nie lubię, jak ktoś zadaje zbyt wiele zbędnych pytać.
- Nigdzie nie idziesz.. - powiedział stanowczo.
- Jesteś tego pewien? To patrz teraz - kończąc moją wypowiedź, teleportowałem się na korytarz blisko toalet. Poprawiając koszulkę, ruszyłem w stronę pomieszczenia, do którego chciałem dotrzeć w spokoju. Wszedłem tam w wiadomej sprawie. Cholera wampir też ma swoje potrzeby fizjologiczne.
Wyszedłem z kabiny po krótkim czasie i stanąłem przy umywalce, aby umyć ręce, ale usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Spoglądając w lustro, dostrzegłem jego.
- Musisz za mną chodzić? Jestem nałogowcem, ale staram się hamować, mam ostatnią szansę, inaczej wylecę z projektu..
- Muszę, bo ci nie wierzę.
- Super.. - warknąłem pod nosem i chciałem się teleportować go gabinetu, lecz wywaliło mnie w jakieś losowe miejsce. Kurwa, pięknie.. dlaczego mi to robisz, głupia moco? Przeniosłem się kolejny raz, ale tym razem trafiłem do pokoju, jakiejś kobietki, która się właśnie rozbierała, chciała mnie za to walnąć, bo wrzasnęła tak głośno, że mi prawie bębenki w uszach popękały. Skandal! Zrobiłem to ostatni raz i w końcu trafiłem do gabinetu, tylko jak na złość poczułem jak moje nogi, właśnie tracą czucie. Kurwa mać! Kątem oka zobaczyłem wchodzącego do pomieszczenia Yagena, a następnie wyrżnąłem głową w biurko, gdyż urwał mi się film...
<Yageeen :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz