Stanęłam naga przed lustrem i popatrzyłam na siebie. Mam doskonałe ciało, idealną figurę, piękną skórę. Mówią, że jestem ideałem kobiety, doskonałą istotą, Yamato Nadeshiko. W sumie można się zgodzić, jednak sama nie wiem... Zresztą nienawidzę, gdy inni oceniają mnie po wyglądzie. Stanowczo nie powinni tego robić. Przynajmniej mam kolejny powód do zabijania tych nieszczęśników, śmieję się w duchu.
Patrzyłam tak na swoje odbicie jeszcze przez chwilę i podeszłam do szafy, by wybrać jakiś strój. W końcu ile czasu w ciągu dnia można spędzać w piżamie, a w moim przypadku nago? Nie miałam nic przeciwko, jednak postanowiłam wyjść. A nago na ulicy się przecież nie pokażę. W końcu, po ciężkich debatach z samą sobą, wybrałam koronkową, białą bieliznę i prostą, ale zwiewną, czarną sukienkę. Ubrałam się szybko i zabrałam za ogarnięcie mojej fryzury. Jak tak dalej pójdzie, to zapuszczę włosy do ziemi, zaśmiałam się. Chwyciłam pomarańczową wstążkę i wprawnym ruchem związałam włosy.
Chwyciłam kapelusz i okulary przeciwsłoneczne. Po włożeniu skromnych sandałków, wyszłam na miasto. Mimo tego nieznośnego upału na ulicach był spory ruch. Postanowiłam się przejść. Spacer dobrze mi zrobi. Może natrafię na jakąś ciekawą istotę, na która potem będę mogła zapolować. Na samą myśl o kolejnym morderstwie, przeszył mnie dreszcz perwersyjnej przyjemności. Tak, trochę przemocy w najbliższym czasie wcale mi nie zaszkodzi.
Udałam się w stronę parku, który znajdował się kilka ulic od mojego mieszkania. Wokół pełno było ludzi. Moją uwagę jednak przykuł jeden osobnik. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się niczym szczególnym. Przynajmniej dla zwykłej istoty. Z tyłu głowy zapaliła mi się lampka, że warto byłoby się nim zainteresować. Postanowiłam więc zmniejszyć dystans, jaki dzielił mnie od siedzącego na ławce osobnika.
Od niechcenia podeszłam do niego. Miał brązowe włosy, siedział ze spuszczoną głową, więc nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Jaka szkoda, pomyślałam zawiedziona. Czytanie jego myśli tak dla zabawy mogłoby być całkiem interesujące. Nosił szelki, co wydało mi się dość zabawne. Jak uczniak ze szkoły. Ponadto, był umięśniony. Całkiem, całkiem, lustrowałam go w myślach. Ciekawe, jak wygląda bez koszulki.
– Witaj, czy mogę usiąść obok ciebie? - zapytałam niemal od razu, jak do niego podeszłam.
– Proszę – odburknął, nadal nie podnosząc głowy. Cholera, zaklęłam cicho.
– Piękna pogoda, idealna na spacer, czyż nie? - zapytałam uprzejmie.
– Tak, choć trochę za ciepło – rzekł nieznajomy.
– Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo?
– Nie – oparł krótko i ucichł.
Siedziałam tak przez chwilę i wpatrywałam się w niebo. Hmmm, całkiem interesujący ten osobnik. Na pewno wampir, czuję to. Nie wiem, skąd mi to przyszło do głowy, ale po prostu to wiem.
– Och, ale ze mnie gapa. Nie przedstawiłam się. Jestem Akemi – powiedziałam, wydobywając na twarz najsłodszy z moich uśmiechów i wyciągnęłam do niego rękę.
– Miło mi cię poznać, Akemi. Jestem Robin – powiedział i podał mi rękę, spoglądając na mnie.
– Mi także miło cię poznać, Robinie – odparłam zadowolona.
Kurczę, jakie on ma piękne oczy! Złocisty odcień o przepięknej głębi. Cudne. Nie mogłam się oprzeć i zaczęłam się w nie wpatrywać. Oooo tak, nareszcie mogę wejść mu do głowy.
– Masz piękne oczy – odrzekłam i nagle zamarłam. Spostrzegłam, że jego wyraz twarzy zmienił się nie do poznania. Czyżby mnie przejrzał?
– Nie patrz tak na mnie – odrzekł chłodno, z całkowicie zmienionym wyrazem twarzy. Nie wiedziałam, jak zareagować...
Mikuś, gapiem siem! ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz